Siła intencji i LinkedIn.

Najpierw myślimy, potem działami i wtedy dzieje się magia. Nie inaczej było tym razem. W lipcu zeszłego roku, kiedy zastanowiłam się jakie słowa są mi bliskie w tej chwili, przyszły do mnie: „Edukowanie” i „Inspirowanie”. Stopniowo wprowadzam je w czyn, a nawet rzeczywistość sama wkłada mi okazje do rąk na ich urzeczywistnianie.

OBECNOŚĆ W INNYCH MEDIACH POCZĄTKIEM CZEGOŚ WIĘCEJ

Przez LinkedIn – biznesowy FaceBook, na którym też mam profil, napisała do mnie autorka kryminałów. Zapytała, czy nie chciałabym się z nią spotkać i opowiedzieć jak wygląda życie osoby niewidomej? Zgodziłam się, ponieważ zadanie wpisywało się w mój profil ekspertki w tym temacie oraz pięknie wiązało się z przytoczonymi wyżej hasłami. Uzgodniłyśmy szczegóły, a samo spotkanie odbyło się kilka miesięcy temu.

W CZTERY OCZY Z AUTORKĄ KRYMINAŁÓW

Zaproponowałam kawiarnie, którą dość dobrze znałam, bo często razem z osobami ze studiów pedagogicznych spędzaliśmy tam dłuższe przerwy między zajęciami. Ze znanego miejsca dużo łatwiej też wrócić po wszystkim do domu, co nie było bez znaczenia. Klimatyczne miejsce, z miłym wystrojem, cichą muzyką w tle, przyjazną obsługą oraz ciepłą herbatą wprowadziły nas w odpowiedni nastrój.

Weronika Mathia jest osobą otwartą, ciekawą drugiego człowieka, z głową pełną intrygujących i niełatwych historii, czyli dokładnie tak, jak przystało na pisarkę. Dostałam parę ciekawych pytań, jak Np. Czy po głosie osoby, z którą rozmawiam jestem w stanie odczytać jej faktyczne emocje? Jak zachowuje się osoba niewidoma w nieznanej sobie przestrzeni?

Ciekawy, co odpowiedziałam?

1. CZY PO GŁOSIE OSOBY, Z KTÓRĄ ROZMAWIASZ JESTEŚ W STANIE ODCZYTAĆ JEJ FAKTYCZNE EMOCJE?

I tak i nie. Jeżeli mój rozmówca jest w silnych emocjach, wtedy jak najbardziej nie ma z tym większego problemu. Podobnie kiedy już znam go dłuższy czas i rzeczywiście wiem jak może się czuć w określonych sytuacjach. Z drugiej strony medalu. Jesteśmy ludźmi i zdarza nam się wysyłać sprzeczne sygnały. Ktoś może stwierdzić, poprzez sam ton głosu, jego wysokość i głośność:

 – Cześć. Jak dobrze cię widzieć, ale się cieszę. – W rzeczywistości nawet się nie uśmiechnąć, albo wręcz mieć smutek na twarzy. Odwzajemnię jego radość, bo dla mnie to ona będzie rzeczywistą reakcją, a nie smutek, jakiś ból, który nosi na twarzy i w oczach, a więc dla mnie pozostanie on niewidoczny.

Reasumując: emocje, jak w zasadzie wszystko w życiu, można ukrywać nawet przed osobą niewidomą.

2. JAK ZACHOWUJE SIĘ OSOBA NIEWIDOMA W NIEZNANEJ SOBIE PRZESTRZENI?

Załóżmy taką sytuacje. Pierwszy raz odwiedzam znajomego w jego domu. Nie znam miejsca, a co mogę zrobić żeby poczuć się w nim trochę pewniej? Ty się rozglądasz i to wystarczy, a tym co ja mogę zrobić, na miarę swojej sytuacji, jest dotykowe poznanie otoczenia. Zdjęłam kurtkę i wodzę dłonią po ścianie od połowy w górę ostrożnie przesuwając się w przód. Natrafiam na coś wystającego ze ściany i sprawdzam dokładniej dotykiem, co to takiego. Jeśli to obrazek, szukam dalej. Kiedy nie „widzę” tego czego szukałam na jednej ścianie, ustawiam się do niej plecami i kilka kroków w przód zazwyczaj sprawia, że jestem przy drugiej ścianie korytarzyka. Powtarzam cały proces. Jeżeli natomiast okazało się, że ów wystający element był wieszakiem, misja zakończona. Oczywiście przed tym wszystkim pada pytanie od znajomego:

 – Coś ci pomóc?

 – Nie, dziękuję. Dam sobie radę.

Teraz mogą nastąpić dwie rzeczy. Dalej mogę poznawać mieszkanie znajomego w powyższy sposób, a więc chodząc ostrożnie i dotykając przestrzeni. Zwykle jednak nie jest to konieczne. Wystarczy żebym została wprowadzona do jednego pokoju, w którym będziemy rozmawiać. Tam znajdę się przy krześle lub kanapie, a z zajęcie miejsca pójdzie sprawnie. Wystawiając rękę przed siebie na wysokości bioder mogę sprawdzić, czy przede mną nie ma Np. stolika, a następnie przesuwając po nim dłonią sprawdzić, czy jest względnie pusty, albo może stoi na nim już gorąca herbata, na którą trzeba uważać. W takiej sytuacji mogę nawet nie chcieć samodzielnego odkrycia pokoju, bo wszystko czego potrzebuje już znam. Często jednak pytam, jak wygląda pomieszczenie w którym jestem? Pozwala mi to sobie je wyobrazić, zwłaszcza jeżeli nie mogę obejść go samodzielnie bo Np. siedzimy w kawiarni i są jeszcze inni goście.

Reasumując: aby poznać nieznaną przestrzeń osoba niewidoma sprawdza ją powoli dotykiem, a kiedy jest to miejsce publiczne i takie działanie nie jest możliwe, wtedy pyta osobę towarzyszącą, jak wygląda ich otoczenie.

Tak nam się przyjemnie rozmawiało, że ani się spostrzegłyśmy, a minęły dwie godziny. Weronikę bardzo usatysfakcjonowały moje odpowiedzi. Sama jestem ciekawa, jak wiele zdobytych wtedy informacji przeniosła na kanwę powieści.

TA HISTORIA MA KONTYNUACJE

W poniedziałek 14.07.br autorka w swoich social mediach podzieliła się nowymi informacjami. Pozwolę sobie zacytować niniejszy post.

„Kochani! Już oficjalnie mogę zapowiedzieć moją czwartą powieść!

Przed wami „Rdzeń”.

Zaginiony chłopiec. Rodzinna tajemnica. Konstelacje kłamstw.

Gdy zniknął mały chłopiec nikt nie znalazł odpowiedzi na pytanie, co się z nim stało. Po jedenastu latach Julia nie ma już złudzeń – nigdy nie odnajdą jej brata. Aż do dnia, gdy para policjantów staje w drzwiach jej domu przyprowadzając Damiana z powrotem.

Jednak jeszcze tej samej nocy to co miało być końcem rodzinnego dramatu, szybko zamienia się w początek jeszcze większego koszmaru.

Przez te wszystkie lata Damian był w miejscu, które zdawało się być tuż obok, a jednocześnie zupełnie niewidoczne. Tamtej nocy wydarzyło się coś, co na zawsze zmieniło losy niejednej rodziny.

Śledczy muszą zmierzyć się z prawdą, która sięga aż do samego trzony zła, które drzemało w uśpieniu po to tylko by w odpowiednim momencie znów się wybudzić.

Rdzeń każdego człowieka jest bowiem gorący jak Słońce. I zupełnie jak najbliższa Ziemi gwiazda może nieść światło lub ciemność.

Książka ma premierę 30 lipca.

Osobiście jestem bardzo zaintrygowana nową opowieścią Weroniki i czuję się z nią powiązana. Bardzo dziękuję, że mogłam pomóc i być choć w niewielkim stopniu częścią projektu. Trzymam kciuki za „Rdzeń”. Oby twoje słowa, Weroniko, trafiły do samego nomen nomen rdzenia czytelników.